Denko styczeń + luty 2017
Dzień dobry!
Dzisiaj krótko i na temat - przychodzę z dwumiesięcznym denkiem. W końcu się zmotywowałam i wyciągnęłam ten okropny karton z pudełkami. Mam też nadzieję, że w końcu zapanuje u mnie porządek!
Tam ta dam!
Oto moje zużycia:
Przyznam szczerze, że moja pielęgnacja włosów ogranicza się do minimum. Przeważnie używam samego szamponu, jednak w lutym zdecydowałam się na zakup odżywki. Rzeczywiście poczułam różnicę w miękkości włosów, więc zaopatrzyłam się w drugie opakowanie. Stosuję tylko od połowy głowy w dół. Jeżeli chodzi o szampony to mój klasyk. Mój skalp nie toleruje niczego innego. Pozwólcie, że nie będę wszystkiego opisywała ze szczegółami. Po prostu tego nie umiem.
Trudno się dziwić, że przez 2 miesiące zużyłam 4 żele pod prysznic. Załóżmy, że patrząc od lewej strony mamy numerki jeden, dwa, trzy i cztery. Mój ulubiony to dwójka, czyli Dove. Najsłabiej sprawdziła się jedynka. Zapach jest nie dla mnie, słodki i mdły. Ale jak każda Isana mył perfekcyjnie.
Czas też i ja demakijaż. Zasada niech będzie ta sama. Mój odwieczny ulubieniec to trójeczka, czyli Garnier ( zawsze kupuję na promocjach). Najmniej przypadł mi do gustu płyn dwufazowy do demakijażu Mincer. Nie polubiliśmy się.
W tej grupie znalazł się mój przeulubieniec. Mydełko z Bath and Body Works kupione za cały 1 grosz. No okej zapłaciłam więcej, ale kupiłam wtedy 5 produktów ( w tym 2 mydełka po groszu). Nigdy nie miałam lepszego mydła. Jego oryginalna cena to 40 zł. No cóż muszę czekać na kolejne promocje!
Jeżeli piszę o kulce Fa to jestem neutralna. Ładnie pachnie, ale czuję, że nie dałaby sobie rady u mnie w lato. Nivea to klasyk po który chętnie sięgam.
Podkład na pewno już znacie. Standardowo skończony.
No i golarki - nie ma co komentować.
To by było na tyle. Pisałam, że będę zwięzła w tym temacie.
Miałyście coś ze wskazanych produktów?
Jakie były Wasze zużycia?
Dobrego dnia!