30 km na rowerze
Hej!
Wczoraj tylko trochę zaszaleliśmy i wybraliśmy się na dłuższą wycieczkę rowerową niż zazwyczaj. Pokonaliśmy 30 km, co dla mnie było wielkim osiągnięciem ( przeważnie robię około 7 - 10 km).
Tak, tak - wiem, że moja forma nie jest wybitna, że można więcej, a wskazany dystans to w sumie żaden dystans.
To mój sukces i koniec i kropka!
Wszystkie zdjęcia zrobiłam w Warszawie i niech to będzie mała pamiątka do której będę mogła wracać.
Ścieżka rowerowa wzdłuż Wisły jest jedną z moich ulubionych. Z resztą jak sami widzicie widoki są cudowne. W sumie to jestem ciekawa, czy po lewej stronie też taką znajdę - chyba mam kolejną trasę rowerową!
Przyznam się bez bicia, że słońce nas trochę zaatakowało i szczerze, nie wiem jak mam się ubierać - bo mam dwa wielkie czerwone place na rękach. Toż to wstyd i hańba!
Ale powiem w tajemnicy, że przez to przypomniał mi się balsam brązujący, który mam w szafie i znowu do niego wróciłam. Może niedługo pojawi się jakaś recenzja?
A tutaj kolejny kilometr Wisły i Most Gdański. Czy on nie jest piękny?
Największa zabawa zaczyna się dopiero, kiedy jesteśmy najbliżej przyrody. Poniższe zdjęcia są wykonane w okolicach Wilanowa, a bardziej dokładnie - jest to droga między Warszawą, a Powsinem ( teoretycznie są to jeszcze granice Warszawy).
No ale przyznajcie, że słoneczniki są obłędne!
Cieszy mnie fakt, że tak niewiele trzeba, aby być szczęśliwym. Zwykła wycieczka rowerowa, a tak cieszy.
A dzisiaj muszę leczyć zakwasy! :)
Bonusem po rowerach był jeszcze spacer do Łazienek Królewskich.
Krótki, to krótki, ale szkoda było wracać do domu w tak piękną pogodę.
W sumie z tego wszystkiego zrobił się bardzo lekki i luźny wpis. Miały być same fotografie, ale nie byłabym sobą, gdybym czegoś nie skleiła.
Chociaż jednego zdania - wiem, wiem, wyszło ich więcej.
A jak minął Wasz weekend?
Mam nadzieję, że jesteście wypoczęci!
Dobrego tygodnia!