Drogi pamiętniczku- śmierć jesieni
Cześć!
Wspomniałam coś o klątwie Blogera? Dopadła mnie po raz kolejny. Kolejna ładowarka odeszła do krainy wieczności i błogiego odpoczynku.Boje się co będzie jutro, boję się o życie mojego staruszka.
To będzie taki pierwszy wpis gdzie bardziej się otworzę. Lubię i nie lubię jesieni. Lubię za klimat, żółte liście, piękne widoki. A nie lubię za to, że sprawia iż bardzo, nieprzyjemnie i upierdliwie marudzę. Ciągle narzekam i truję cztery litery najbliższym. Wybaczcie! Wiem, że bywam nieznośna.
Jakoś nie mam siły i jakoś nie piszę składnie i ładnie. Trudno. Cały ten zimny i deszczowy czas przespałabym w łóżku. Wolny dzień poświęciłabym na sen! Dajecie wiarę? Takie marnowanie czasu, bezproduktywne, nic nie dające, nie wnoszące nic do mojego życia, a tylko zbliżające do śmierci i poczucia, że nie wykorzystałam żywota na 105 procent.
Poprzednie zdanie ominąć.
Dieta? Tak czytaliście wpis. U mnie motywacji brak, diety brak, jutro podejście tysiąc pięćset dwudzieste ósme. Dajcie mi słońca! Chociaż trochę, abym mogła wstać pełna wigoru i zapału.
Z angielskim jest wiele lepiej, idzie do przodu, powoli ale idzie. Zakupiłam kursy niemieckiego- okazało się, że czytnik płyt CD w moim laptopie od tak, po prostu nie działa. Cudownie!
Już nie marudzę. Staram się chodzić na spacery, sprawia mi to dużo radości. Oglądam filmy, seriale, staram się nie myśleć o przygnębiającej pogodzie. Przydałoby się zacząć czytać książki. Mam mały stosik do nadrobienia.
Od jutra znowu nie będę miała czasu- dosłownie na nic. Nie uświadczę też ani jednego wolnego weekendu w tym miesiącu. Ale dam radę, muszę dać.
Przecież to tylko miesiąc, dwa. Przeżyjemy zimę, prawda? Nie zamarzniemy, nie odpadną nam nogi z zimna. Damy radę!
Kto z Was da mi kopniaka z podwójną lub potrójną motywacją? Pięknie proszę! Nawet z taką normalną, konkretną porcją motywacyjną? Odwdzięczę się uśmiechem i piąteczką!
Trzymajcie się ciepło tej jesieni!
Nie łamcie się jak ja się łamię. Nie warto. Ja również strzelam sobie mentalnego liścia w twarz i wstaję dalej. Będę walczyć i będę żyć na 100 procent. Nawet na dwieście!
Dobrego tygodnia Wam życzę!