Drogi pamiętniczku- śmierć jesieni
Cześć! Wspomniałam coś o klątwie Blogera? Dopadła mnie po raz kolejny. Kolejna ładowarka odeszła do krainy wieczności i błogiego odpoczynku.Boje się co będzie jutro, boję się o życie mojego staruszka. To będzie taki pierwszy wpis gdzie bardziej się otworzę. Lubię i nie lubię jesieni. Lubię za klimat, żółte liście, piękne widoki. A nie lubię za to, że sprawia iż bardzo, nieprzyjemnie i upierdliwie marudzę. Ciągle narzekam i truję cztery litery najbliższym. Wybaczcie! Wiem, że bywam nieznośna. Jakoś nie mam siły i jakoś nie piszę składnie i ładnie. Trudno. Cały ten zimny i deszczowy czas przespałabym w łóżku. Wolny dzień poświęciłabym na sen! Dajecie wiarę? Takie marnowanie czasu, bezproduktywne, nic nie dające, nie wnoszące nic do mojego życia, a tylko zbliżające do śmierci i poczucia, że nie wykorzystałam żywota na 105 procent. Zdjęcia w przerywnikach dotyczą bardziej jesieni niż pobocznych zagadnień, Oj nie czepiajcie się, wolę napisać niż potem się tłumaczyć.